Walentynki - tak czy nie? Kilka słów prosto z serca...
Walentynki – czy wiecie jaka jest historia tego święta? Otóż
pierwowzorem Walentynek był zwyczaj, który obchodzono w starożytnym Rzymie właśnie
14 lutego i nazywany był Dniem Płodności i Macierzyństwa. W tym dniu młode i
niezamężne kobiety wrzucały kartki ze swoimi imionami do wielkiego dzbana, skąd
losowali je kawalerowie. Takie losowanie łączyło w pary na czas świątecznych
zabaw, ale czasem i na całe życie. Ot taki krótki wstęp do historii Walentynek,
ale nie o tym chciałam się rozpisywać – a mianowicie o zasadności tego święta.
Czy obchodzicie Walentynki?
Osobiście pamiętam czasy
podstawówki czy gimnazjum, kiedy z podekscytowaniem i wypiekami na twarzy
czekało się na 14 lutego w szkole. Wówczas wypisywało się piękne kartki
zazwyczaj z motywami serc i wyznawało miłość – bardziej lub mniej potajemnie.
To wspominam akurat bardzo miło, ale z biegiem czasu im stawałam się straszą,
latek przybywało – zaczęłam się zastanawiać nad sensem tego święta. Mam
wrażenie, że z roku na rok walentynkowy szał atakuje nas co raz wcześniej.
Kiedyś czerwone witryny sklepów dostrzegałam może na dzień przed świętem, teraz
już nawet od połowy stycznia bombardują nas słodko pierdzące reklamy, serduszka
wpychane są dosłownie wszędzie: zaczynając od artykułów spożywczych kończąc po
elektronikę. Kolejna okazja do wydania większej sumki, sprzedawcy zacierają
ręce, bo jak to „Pożałujesz na swoją Walentynkę? To co, nie kochasz jej ?”
Niestety skomercjalizowanie walentynek spowodowało, że momentami „rzygam tęczą”
i wręcz mam ochotę powiedzieć wsadźcie sobie w cztery litery te wasze
serduszka, kwiatki i inne tam misie, ale z drugiej strony gdzieś w środku siedzi
we mnie taka potrzeba bycia kochaną… Wtedy myślę, że mimo wszystko każdy z nas
chce być kochany i fajnie, że jest taki dzień w roku, który nam o tym przypomina,
skłania do refleksji.
W dzisiejszych czasach gonimy za pracą, karierą – a miłość
schodzi gdzieś na dalszy plan. Mamy co raz mniej czasu dla najbliższych osób i
co raz rzadziej okazujemy im jak są dla nas ważne. I jak wspomniałam nie zawsze
daję się wciągnąć w ten komercyjny wir prezentów, a staram się przynajmniej
pokazać miłym uczynkiem, gestem, jak bardzo moja druga połówka jest dla mnie
ważna. I oby takich dni kiedy okazujemy sobie uczucia było 365 w roku, a nie
tylko ten jeden… Nie uprzedmiotowiajmy miłości, tylko okazujmy ją jak najczęściej.
Życie mamy tylko jedno i za jakiś czas może być za późno na okazywanie uczucie,
jak drugiej osoby obok nas po prostu zabraknie. Zrobiło się trochę
sentymentalnie, ale taka prawda! :)
Nie
ważne zatem czy wrócisz do domu i obdarujesz ukochaną osobę setką róż,
czerwonymi serduszkami czy gorącym całusem – ważne, że będzie to szczery gest,
prosto z serca :) Życzę każdemu, aby właśnie takie gesty pojawiały się u Was
nie tylko w Walentynki, ale codziennie. I oby Walentynki nie były jedynym dniem
w roku, kiedy okazujecie miłość drugiej osobie. To na tyle – na pewno dzisiaj wypiję z moim ukochanym kieliszek
czerwonego, dobrego wina i będziemy świętować niekoniecznie z okazji
Walentynek, ale z racji tego, że mamy siebie – na zdrowie! :D